Pusia 587


Puśka - urzekająca spojrzeniem suczka, dla której tak trudno znaleźć dom...
Dlaczego trudno? To nieco dłuższa historia, którą zapewne nie każdy zechce przeczytać. Ale też nie każdy zdecyduje się na to, by wziąć ze schroniska na zawsze pieska, któremu trzeba poświęcić trochę czasu, zanim on zaufa. A jednak Pusia potrafi zaufać bezgranicznie, oddać całe swoje serce i być najlepszym, najwierniejszym przyjacielem, który będzie tylko Twój, będzie Cię rozweselał, bronił i kochał bez granic.
Pusia trafiła do nas z tzw. interwencji. Została sama w domu, bo jej dawny właściciel nadużywał alkoholu i w końcu trafił na dobre do szpitala. Po zgłoszeniu od sąsiadów pojechano po psa. Na miejscu była młoda, niewielka suczka, która z przerażeniem próbowała bronić się przed zabraniem jej przez obcych przecież ludzi.
Po przybyciu do schroniska nie było lepiej. Bała się tego wszystkiego, co na nią spadło. Hałas, nowi ludzie, mnóstwo psów, ani chwili poczucia bezpieczeństwa. Nie wiedziała, co się dzieje, nie chciała wychodzić z boksu. Nie wiedziała przecież, co może się stać, czego chcą od niej ci nowi ludzie, czy jej nie skrzywdzą. Co zrobilibyśmy w jej sytuacji, nie rozumiejąc, co się dzieje?
Mała Pusia próbowała się bronić, straszyć wszystkich swoimi niedużymi ząbkami, szczekała i udawała, że nie lubi ludzi w ogóle. Skąd wiem, że udawała, że to nie było naprawdę?
Bo dzisiaj już wszyscy wiemy, jak bardzo Pusia potrafi być oddana, jak przywiązała się do pracowników i wolontariuszy, którzy się nią zaopiekowali. Najpierw do dziewczyn ze szpitaliku, gdzie była sterylizowana, potem do Agnieszki, która zaczęła zabierać ją na spacery, a w końcu także do mnie - swojej obecnej opiekunki. Dzisiaj radośnie wita się z każdym z pracowników schroniska, a nawet z kierownikiem, który żartem, jeszcze nie tak dawno, mówił o nie "mała zołza". Chyba na dobre przestał :)
Pusia okazała się suczką niezwykle mądrą, wyjątkowo posłuszną i wierną. Wspólnie, stopniowo pokonałyśmy jej strach przed wejściem na most, przed tramwajami, przed wejściem do dużego sklepu przez obrotowe drzwi.
Wspólnie z Pusią można dziś robić wszystko. Jest świetną towarzyszką spacerów, uwielbia tropić i biegać po lesie, parku, spacerować po ulicach miasta. Zawsze przybiega na wołanie, z zapałem wykonuje komendy, jak do mnie, siad czy waruj. Uwielbia kiełbaski i psie smakołyki i grzecznie, siedząc czeka, aż wyjmę jakiś z torebki. Gdy jest najedzona, nadal nie odmawia, tylko skrzętnie zakopuje je "na potem".
Widać, jak ważny jest dla niej kontakt z człowiekiem. Uwielbia głaskanie, wspólne siedzenie na łące, bycie blisko. Patrzy w oczy tak, że serce mięknie. Nie ma najmniejszego prawdopodobieństwa, by choćby krzywo spojrzała na kogoś, komu już ufa. Pozwala wtedy na wszystko i cieszy się, że nie jest sama. Jedyne smutne chwile z Pusią to te, kiedy po spacerze trzeba ją odprowadzić do schroniskowego boksu - zawsze posłuszna, bardzo grzecznie i z rezygnacją wchodzi tam, nie protestuje. Ale w jej nagle zgaszonych oczach i pozbawionej energii sylwetce widać, jak niknie nadzieja, jak ciężko jej przyjąć, że znów zostanie sama, tylko w towarzystwie zmieniających się co jakiś czas psów.
Przez cały ubiegły rok (bo tyle czasu Pusia jest u nas, w schronisku) zainteresowały się nią trzy osoby. Mili ludzie, a jednak nic z tego nie wyszło. Dlaczego? Bo jak dotąd nikt nie zechciał dać Pusi tej odrobiny czasu, której potrzeba, by w pełni zaufała nieznajomemu. Ale przecież ja i inni też byliśmy dla niej obcy - i pokochała nas, i jest dla nas najwspanialszym psem pod słońcem.
Bezpośredni kontakt z zupełnie obcą osobą jest nadal dla Pusi pewnym wyzwaniem - dopóki nie upewni się, że nic jej nie grozi, podchodzi, obwąchuje, zdarza się, że obszczeka i postraszy. Sprawdza. Boi się (ale tylko u obcych!) gwałtownych, niespodziewanych ruchów. Nie wiem, co takiego spotykało ją w przeszłości, że to wywołuje u niej chęć obronienia się, jakby spodziewała się najgorszego. mogę się domyślać, że sytuacja w domu z problemem alkoholowym nie pozwoliła jej nauczyć się ufania każdemu. Zapewne Pusia musiała być czujna, nie wiedząc, co ją spotka.
Uwielbia ludzi spokojnych, pewnych, stabilnych, takich, którzy nie boją się psów, tylko je lubią i rozumieją. Nie trzeba wcale dużo - sprawdzałam. Kilkoro obcych dla niej zupełnie moich znajomych, których poprosiłam o spokojne zachowanie i długi, wspólny spacer z Pusią, w ciągu kilku godzin zdobyło jej zaufanie bez wielkiego trudu. A wtedy, gdy Pusia się otwiera i zaczyna akceptować kolejnego, nowego człowieka, to ogromna ulga dla niej i satysfakcja dla nas.
Jeśli znajdzie się ktoś, kto zechciałby poświęcić Puśce trochę czasu, kto chciałby zdobyć jej serce i znaleźć w niej idealnego, najbardziej w świecie przywiązanego psa - oferuję wszelką pomoc. Wspólny spacer lub spacery, wskazówki, a w razie potrzeby również przyjadę z nią do potencjalnego nowego domu raz lub kilka razy - tak, by nowy właściciel miał pewność, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku i że dostanie psa, który jest już naprawdę jego, który jest mu bliski.
Pusia może mieszkać w domu i w bloku, nie sądzę, by sprawiała kłopoty z zostawanie w razie potrzeby sama w domu (chętnie w szpitaliku spędzała czas w klateczce, nigdy nie było z tym kłopotu). Jest dobra, dzielna i bardzo stabilna w uczuciach, a raz zdobyte zaufanie zostaje w niej na dobre.
Nie ma dla niej znaczenia, czy ma do czynienia z mężczyzną czy kobietą, nie polecałabym jej tylko do małych dzieci (na początku mógłby być z tym problem).
Bardzo jest mi bliska i trudno mi patrzeć, jak kolejny rok spędza w schronisku. Opiekowałam się wieloma psami, przywiązywałam się do nich, ale żaden nie potrafi ująć za serce tak, jak Pusia.
Jeśli doczytałeś do końca, to pewnie masz dużo cierpliwości. Może zechcesz dać dom tej właśnie suczce, która nie przymila się do każdego, tym bardziej jednak przywiązuje do "swoich". Odpłaci sercem i radością, a Ty będziesz dla niej kimś wyjątkowym, dla kogo zrobi wszystko.
Pusia ma ok. 4 lat, jest wysterylizowana, zdrowa, waży 12 kg, a jej wysokość w kłębie to 37 cm.
Kontakt w sprawie wszelkich informacji o Pusi: opiekun-wolontariusz tel. 534 181 127 (najlepiej po południu) lub mailowo: izabelajaniszewska@wp.pl.