Nikita


Relacja nowych właścicieli Nikity i zdjęcia z domku :

Przed zabraniem pieska ze schroniska byliśmy pełni obaw:

- bo bardzo małe mieszkanie,

- bo prowadzimy aktywny tryb życia i często nas nie ma,

- bo co, jak pies będzie niszczył rzeczy,

- bo komu się będzie chciało rano wstawać,

- itd.

Wszystkie nasze obawy rozwiały się w ciągu paru dni. Mamy czarodziejskiego psa, który nie tylko rozumie, co jest w danej chwili potrzebne, ale też uczy nas skupienia, szczerości, radości i systematyczności. Psicę, która gdy nie wie co się dzieje, to siada i kręci głową to w jedna, to w drugą stronę, i nie ma znaczenia, że przelatuje właśnie meteoryt, wszak najpierw należy rozwiązać problem, poczekać, pomyśleć i nie ulegać ogólnemu zamieszaniu. Nikita uwielbia robić hop do auta i podróżować. Lubi być odwiedzana i odwiedzać innych, nie ma znaczenia czy to weterynarz, szkoła, ścianka wspinaczkowa, czy domy znajomych. Wszędzie są fajne zapachy i ludzie, którzy nie oprą się jej urokowi. Nad strach przed nowinkami (np. suszarka, mikser), zdecydowanie przedkłada możliwość przeżycia jakiejś ekscytującej przygody, bo jeśli mówimy jej, że da radę, to ona po prostu daje radę. Ma do nas wiele cierpliwości - dobra człowieki, widzę, że się staracie, to wam trochę pomogę - wcale wam nie wierzę, że ta woda, co wam chlapie na nogi jest taka rewelacyjna, ale jak wam tak zależy na wymarzonej kąpieli, to ewentualnie mogłabym do was dołączyć. Tylko bez przesady z tym entuzjazmem.

Kilka żelaznych zasad Niki:

1 kto ma freesbie jest królem osiedla (mam wrażenie, że podnieśliśmy lokalnie sprzedaż fressbie),

2 witam się wylewnie i serdecznie z każdą napotkaną osobą, która nieopacznie lub opacznie wykona jakikolwiek gest w moim kierunku (oczywiście każdy kierunek uznaję za potencjalnie w moim),

3 najtrudniej z zabawy ze mną wymigują się osoby w typie: A) dzieci, B) nowo poznane, C) o słabym charakterze - doskonale wiem jak je wyłowić z tłumu i nie waham się ani chwili, by to zrobić,

4 na spacerze jest szaleństwo, w domu zamieniam się w śpiocha, bez fazy przejściowej, no chyba że… patrz pkt.2 i 3.

Od adopcji minął miesiąc. W tym czasie Nika opanowała chodzenie przy nodze NA LUŹNEJ smyczy, lub bez smyczy, siadanie, warowanie, podawanie łapy, aportowanie, skakanie, zostawanie, jazdę w aucie, wszystko jakoś tak bezproblemowo (myślę, że ktoś dużo z nią wcześniej pracował, a może ona taka wybitna jest). Oczywiście zdarzają się jakieś niedopatrzenia, ale nie mamy parcia na superdyscyplinę, a niesubordynacja bywa dość często zabawna. Łatwo wkomponowała się w nasze mieszkanie i zwyczaje, dodając nie mało od siebie. No i jest najcudowniejszym na świecie budzikiem! Jak na razie frekwencja na spacerach (szczególnie tych porannych) wzorowa, co jest dość nieoczekiwanym zjawiskiem u pewnego 12 letniego śpiocha!!!

Właściwie jedynym problemem jest w tej chwili ogromna niechęć psicy do zostawania samej w domu, ale z każdym dniem jest coraz lepiej. W pierwszym tygodniu tajemniczo zniknęła dolna połowa drzwi do łazienki, ale wraz z Niką postanowiliśmy uznać to jako jednorazowy epizod (jak na razie - odpukać w resztę drzwi - psica dotrzymuje słowa). Mała łapówka w postaci kości lub zabawki jakoś motywuje, niestety kong poległ skutecznie przedziurawiony już drugiego dnia.

Planujemy niebawem sterylizację, tylko trzeba jeszcze odczekać po ostatnim szczepieniu.

Nie mamy pojęcia jaka jest jej historia. Tak naprawdę czytamy ją jak fascynującą książkę. Ją i siebie. Jest bardzo otwarta, ciekawa wszystkiego i chętna do działania. Uczy nas komunikacji i odpowiedzialności.

Dobrze, że już z nami jesteś piesku.

Ola i Tymon, plus całe stado wielbicieli Niki.